2Kor 2,17:
"Bo nie jesteśmy jak wielu, co handlują Słowem Boga, ale ponieważ z czystości, ale ponieważ z Boga, przed (obliczem) Boga mówimy w Mesjaszu."
Celem akwizytora jest sprzedanie klientowi obietnicy korzyści z oferowanego produktu lub usługi.
Również i wielu ewangelizatorów zachowuje się w podobny sposób. Mówią na przykład. Przyjdź do wspólnoty to zostaniesz uzdrowiony, znajdziesz pracę, żonę lub męża. Przekonują ewangelizowanych o korzyściach jakie mogą odnieść z przyjęcia ewangelii. Jest to faktycznie metoda skuteczna według kryteriów ilościowych. W ten sposób można na jakiś czas przeciągnąć wiele osób do wspólnoty.
Jednak w dłuższej perspektywie taka metoda jest błędna, gdyż buduje w ewangelizowanym poczucie, iż do wspólnoty idzie się po to żeby brać, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Wspólnota jest po to by dawać innym. Według mnie metoda ewangelizacji na akwizytora jest przyczyną tak kiepskiej jakości wspólnot, w których większość ludzi jest tylko po to by brać.
Zatem co powinien obiecywać ewangelizator podczas głoszenia. Moim zdaniem przede wszystkim należy koncentrować się na doświadczeniu Miłości Bożej możliwym w życiu ewangelizowanego. Nie głosimy zdrowia, pracy, mieszkania, żony lub męża. Głosimy spotkanie z żywym Bogiem, otwarcie bramy i wprowadzenie w życie duchowe. Kto nie jest zainteresowany życiem duchowym chrześcijaństwo nie jest dla niego.
Jeśli ewangelizator ma z przekonaniem głosić Miłość Bożą musi sam jej doświadczać inaczej będzie jedynie akwizytorem, może i bardzo dobrym i profesjonalnym, ale tylko akwizytorem.
A akwizytor nawet najlepszy nie jest w stanie nikogo ewangelizować.
Pamiętajmy o trzech osobach ewangelizacji.
1. Ewangelizator głosi.
2. Duch Święty przekonuje.
3. Ewangelizowany słucha.
Słucha, jednak, również ewangelizator, aby mówić nie od siebie, ale od Boga w Chrystusie, jak napisał Paweł we wersecie cytowanym na początku. Nasza słowa powinny pochodzić z Boga, w nim mieć swoje źródło.
Jak to osiągnąć w praktyce?
Stoisz przed ewangelizowanym i słuchasz, co Bóg Ci mówi, jak nic nie mówi, to pytaj ewangelizowanego o jego życie, problemy, cokolwiek, aby się otworzył. Pozwól mu mówić i cierpliwie czekaj na Natchnienie, co masz Ty mówić.
Jeśli przyjdzie idź za tym. Na ogół będzie to jakaś ogólna wskazówka. Bóg zostawia Ci duże pole na kreatywność. Mów swobodnie "przed (obliczem) Boga" i odczuwaj duchowo, czy Bóg to potwierdza. Jeśli czujesz sprzeciw, zatrzymaj się natychmiast i szukaj innej drogi realizacji Bożych wskazówek.
Czasem możesz dostać konkretne słowa, wtedy powtórz je dosłownie.
Bywa, że żadne natchnienie nie przychodzi. Co wtedy robić?
Można zaproponować ewangelizowanu modlitwę nad nim za to co Ci powiedział, albo niech sam zaproponuje. Czasem to zmienia wszystko. Doświadcza on Bożej Miłości i serce jego się rozwiązuje. Czasem sama modlitwa wystarczy i już chce przyjść do wspólnoty, a tam może będzie głosił ktoś inny, nie Ty.
A jeśli ktoś nie ma żadnych Natchnień i nie słyszy Boga?
Na to też Paweł odpowiedział w cytowanym wcześniej wersecie - "ale ponieważ z czystości". Jeśli masz czyste serce, myśli i masz powołanie do ewangelizacji kerygmatycznej będziesz miał Natchnienia. Nie ma innej opcji.
O tym napisze więcej w przyszłości, z Bożą pomocą.
niedziela, 22 marca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz