niedziela, 29 marca 2015

Zanieczyszczenie powietrza

Obecnie wiele się mówi na temat zanieczyszczenia powietrza. I to prawda powietrze jest bardzo zanieczyszczone. W Warszawie normy są często przekraczane, głównie za sprawą samochodów Jak obliczyli ekolodzy, w Polsce co roku z powodu zanieczyszczenia powietrza umiera przedwcześnie ponad 40 tysięcy osób.

Jest wiele organizacji ekologicznych, które walczą z tym problemem. Jednak powietrze staje się z każdym rokiem coraz bardziej zanieczyszczone.
Organizacje te mówią wiele na temat niskiej świadomości ekologicznej. Gdy podniesiemy tę świadomość ludzie się opamiętają i przestaną niszczyć naszą planetę.
W Warszawie to takie proste. Wystarczy przestać jeździć samochodem po mieście. Jednak pojazdów wciąż przybywa.

Zatem, co tak naprawdę jest zanieczyszczone?
Nasze dusze. I to one potrzebują oczyszczenia. Jednak, aby mogło się ono dokonać potrzebne jest doświadczenie Miłości Bożej. Gdy człowiek poczuje się kochany przez Boga, to pokocha i siebie. Nie będzie wtedy podejmował takich autodestrukcyjnych działań jak zanieczyszczanie powietrza we własnym mieście.
Nie należy oczywiście zapominać o edukacji ekologicznej, pamiętając o zasadzie "pierwsze rzeczy jako pierwsze". Czyli pierwsza ewangelizacja, potem edukacja.

Ewangelizatorze drogi chcesz poprawić stan powietrza w swojej okolicy zacznij ewangelizować. To jest dość swierzy temat dopiero co wchodzi na dobre do mass mediów. Warto go wykorzystać - "lepiej być pierwszym niż ostatnim". Ewangelizacja wciąż nowa w swoich środkach, niezmienna w kerygmatycznej treści.

niedziela, 22 marca 2015

Ewangelizator, czy akwizytor?

2Kor 2,17:
"Bo nie jesteśmy jak wielu, co handlują Słowem Boga, ale ponieważ z czystości, ale ponieważ z Boga, przed (obliczem) Boga mówimy w Mesjaszu."

Celem akwizytora jest sprzedanie klientowi obietnicy korzyści z oferowanego produktu lub usługi.
Również i wielu ewangelizatorów zachowuje się w podobny sposób. Mówią na przykład. Przyjdź do wspólnoty to zostaniesz uzdrowiony, znajdziesz pracę, żonę lub męża. Przekonują ewangelizowanych o korzyściach jakie mogą odnieść z przyjęcia ewangelii. Jest to faktycznie metoda skuteczna według kryteriów ilościowych. W ten sposób można na jakiś czas przeciągnąć wiele osób do wspólnoty.

Jednak w dłuższej perspektywie taka metoda jest błędna, gdyż buduje w ewangelizowanym poczucie, iż do wspólnoty idzie się po to żeby brać, podczas gdy jest dokładnie odwrotnie. Wspólnota jest po to by dawać innym. Według mnie metoda ewangelizacji na akwizytora jest przyczyną tak kiepskiej jakości wspólnot, w których większość ludzi jest tylko po to by brać.

Zatem co powinien obiecywać ewangelizator podczas głoszenia. Moim zdaniem przede wszystkim należy koncentrować się na doświadczeniu Miłości Bożej możliwym w życiu ewangelizowanego. Nie głosimy zdrowia, pracy, mieszkania, żony lub męża. Głosimy spotkanie z żywym Bogiem, otwarcie bramy i wprowadzenie w życie duchowe. Kto nie jest zainteresowany życiem duchowym chrześcijaństwo nie jest dla niego.

 Jeśli ewangelizator ma z przekonaniem głosić Miłość Bożą musi sam jej doświadczać inaczej będzie jedynie akwizytorem, może i bardzo dobrym i profesjonalnym, ale tylko akwizytorem.
A akwizytor nawet najlepszy nie jest w stanie nikogo ewangelizować.

Pamiętajmy o trzech osobach ewangelizacji.
1. Ewangelizator głosi.
2. Duch Święty przekonuje.
3. Ewangelizowany słucha.

Słucha, jednak, również ewangelizator, aby mówić nie od siebie, ale od Boga w Chrystusie, jak napisał Paweł we wersecie cytowanym na początku. Nasza słowa powinny pochodzić z Boga, w nim mieć swoje źródło.

Jak to osiągnąć w praktyce?
Stoisz przed ewangelizowanym i słuchasz, co Bóg Ci mówi, jak nic nie mówi, to pytaj ewangelizowanego o jego życie, problemy, cokolwiek, aby się otworzył. Pozwól mu mówić i cierpliwie czekaj na Natchnienie, co masz Ty mówić.
Jeśli przyjdzie idź za tym. Na ogół będzie to jakaś ogólna wskazówka. Bóg zostawia Ci duże pole na kreatywność. Mów swobodnie "przed (obliczem) Boga" i odczuwaj duchowo, czy Bóg to potwierdza. Jeśli czujesz sprzeciw, zatrzymaj się natychmiast i szukaj innej drogi realizacji Bożych wskazówek.
Czasem możesz dostać konkretne słowa, wtedy powtórz je dosłownie.

Bywa, że żadne natchnienie nie przychodzi. Co wtedy robić?
Można zaproponować ewangelizowanu modlitwę nad nim za to co Ci powiedział, albo niech sam zaproponuje. Czasem to zmienia wszystko. Doświadcza on Bożej Miłości i serce jego się rozwiązuje. Czasem sama modlitwa wystarczy i już chce przyjść do wspólnoty, a tam może będzie głosił ktoś inny, nie Ty.

A jeśli ktoś nie ma żadnych Natchnień i nie słyszy Boga?
Na to też Paweł odpowiedział w cytowanym wcześniej wersecie - "ale ponieważ z czystości". Jeśli masz czyste serce, myśli i masz powołanie do ewangelizacji kerygmatycznej będziesz miał Natchnienia. Nie ma innej opcji.
O tym napisze więcej w przyszłości, z Bożą pomocą.

niedziela, 15 marca 2015

Nie ma ewngelizacji bez dobrej wspólnoty

Moim zdaniem to jest najtrudniejszy temat. Każdy, kto kiedykolwiek zaangażował się w jakąś wspólnotę chrześcijańską wie jak skomplikowane bywają relacje uczniów Jezusa.
Idealna wspólnota nie istnieje. Jednak im będzie ona lepsza tym ewangelizacja będzie skuteczniejsza.

Jak każdy młody adept sztuki ewangelizacji już zapewne wie, wspólnota stanowi ostatni punkt kerygmatu. Ostatni nie znaczy najmniej ważny. A pod pewnymi względami nawet najważniejszy.
Dlaczego?
Bo najwięcej osób odeszło od aktywnego chrześcijaństwa właśnie z powodu wspólnoty, czy to całego kościoła, czy też małych grup.

Jednak ja skoncentruje się na małych grupach. Kościół jako całość zostawiam papieżowi.
Zatem jak stworzyć dobrą wspólnotę?
Wbrew pozorom recepta na to jest bardzo prosta
Wystarczy zrozumieć te proste słowa, że "więcej radości jest w dawaniu niż braniu".
Łatwo powiedzieć trudniej zrealizować. Jednak problem ze złymi wspólnotami nie tkwi w ich organizacji, formie spotkań, duchowości, ale w nas samych. A w szczególności w tym iż przychodzimy do wspólnot nie po to by dawać, ale po to by brać, nie po to aby kochać, ale być kochanym.

Wracają do ewangelizacji. Jeśli nowo-nawrócony trafi do dobrej wspólnoty, która zajmie się nim troskliwie jest duża szansa, iż pozostanie aktywnym chrześcijaninem, jeśli jednak trafi do złej wspólnoty to może się tak stać, iż jego wiara ulegnie jeszcze większemu umniejszeniu i znajdzie się w obozie przeciwników Kościoła.
Zatem bez wspólnoty nie ma ewangelizacji.
A w przypadku złej wspólnoty jest antyewangelizacja?

A jak konkretnie powinna wyglądać opieka nad nowo-nawróconym we wspólnocie?
Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa dla skuteczności ewangelizacji, jednak wykracza poza obszar działalności ewangelizatora kerygmatycznego i tym samym tematykę tego blogu.

Wniosek z tego, jak chcesz być dobrym ewangelizatorem poszukaj sobie dobrej wspólnoty. A dobra wspólnota to taka, w której Miłość Boża jest odczuwalna dla każdego, kto przychodzi.

sobota, 14 marca 2015

Lekarstwo na samotność

Wiele badaczy  życia społecznego twierdzi, że jedną z głównych chorób naszych czasów jest samotność. Ludzie żyją w dużych miastach zamieszkałych przez miliony osób, a jednak czują się samotni. Mają mnóstwo znajomych jednak jakość tych znajomości ich nie satysfakcjonuje. Jak zwykle ilość nie przechodzi w jakość.
Wszyscy pragniemy głębokich relacji, jednak mało kto je znajduje. Rodzina daleko w innym mieście lub na wsi. A tu trzeba samotnie zmagać się z trudną rzeczywistością dużego miasta.

Czy zatem ewangelizacja może być lekarstwem na samotność?
I tak i nie.
Jeśli potraktujemy ewangelizację jako lekarstwo na samotność, to wtedy ona z całą pewnością takim lekarstwem nie będzie.

Jeśli jednak głoszenie będzie dla nas zewnętrznym wyrazem miłości ewangelicznej, jako skutek uboczny nawiążemy wiele głębokich relacji, na które nie mielibyśmy szans nie ewangelizując.
Ja jeszcze nie spotkałem prawdziwego ewangelizatora, który cierpiałby na samotność.

Zatem przede wszystkim miłość do ewangelizowanego, z której wynika autentyczna głęboka relacja między ewangelizowanym, a ewangelizatorem i tylko wtedy ewangelizacja będzie tym o co naprawdę chodziło Jezusowi, kiedy posłał swoich uczniów z propozycją głoszenia Dobrej Nowiny.

Z czasem ewangelizowani, poprzez wspólne budowanie naszych trwałych relacji opartych na Jezusie, mogą stać się naszymi bliskimi przyjaciółmi.

Ważne jest, aby każda nowo-ewangalizowana osoba znalazła przynajmniej jenego przyjaciela wśród osób wierzących. Możemy to być my, może być ktoś inny.
Jeśli nie znajdzie będzie bardzo trudne dla niej, aby wytrwać w naśladowaniu Jezusa. Musimy koniecznie o to zadbać, bo inaczej nasz trud ewangalizacyjny pójdzie na marne. Najlepiej jakby  była specjalna służba opieki nad nowo-ewangalizowanymi, ale często nie ma, zatem jesteśmy zdani na własne siły.
Ale wracając do tytułu artykułu "Lekarstwo na samotność" , to i dobrze że nie ma takiej służby, będziemy mieć wiele przyjaciół.